
Zwyczaje wielkanocne – Kłapanie
Tekstem Kornelii Lach – „Zwyczaje wielkanocne – Kłapanie”, za który serdecznie dziękujemy, otwieramy nową zakładkę na naszej stronie – Oczami Parafian – gdzie będą umieszczane teksty osób, które zechcą podzielić się swoimi przemyśleniami, czy też wiedzą zachowaną w archiwach rodzinnych i związaną życiem Parafii Borucin.
Zwyczaje wielkanocne – Kłapanie
W naszej parafii zachował się archaiczny zwyczaj, kultywowany w Wielkim Tygodniu, zwany kłapaniem. Z klekotkami zastępującymi pracę dzwonów podczas Triduum Paschalnego na polsko-czeskim pograniczu chodzą chłopcy w kilku wsiach, ale to w Borucinie zwyczaj ten ma najbogatszą oprawę, a chłopcy posługują się nie spotykanym nigdzie w okolicy instrumentem samobrzmiącym zwanym tragaczykiem. Chłopcy z pokolenia na pokolenie pilnowali, by zwyczaj ten był kultywowany zgodnie z tradycją. Może więc warto przypomnieć tegorocznym kłapaczom, jak wyglądało kłapanie jeszcze kilka lat temu.
Kto mógł być Kłapaczem…
Otóż kłapać mogli chodzić wyłącznie chłopcy. Choć chętnych było sporo, każda dzielnica wsi, tj. Dziedzina, Zidlunki i Chabowiec mogły mieć tylko sześciu reprezentantów. Razem więc mogło być osiemnastu kłapaczy. Najstarsi w każdej grupie nazywani byli hersztami i to oni odpowiadali za swoją grupę, wprowadzając młodszych chłopców do spełniania konkretnych obowiązków.
Zadania Kłapaczy…
Podstawowym zadaniem każdej grupy było objeżdżanie tragaczykami całej swojej dzielnicy o konkretnych porach dnia: w Wielki Czwartek – o godz. 20.00, w Wieki Piątek – o godz. 5.00, 12.00, 15.00 i 20.00, a w Wielką Sobotę o godz. 5.00, 12.00 i 15.00.
Wszyscy kłapacze spotykali na „krzyżówce”, skąd rozjeżdżali się na swoje tereny, jednocześnie i punktualnie rozpoczynając tragaczykowanie. W całej wsi było ich słychać. Wjeżdżali w każdą nawet najmniejszą ulicę wsi. Jeśli była to tzw. ulica ślepa (bez przejazdu), nie wolno było tragaczykiem jechać tam i z powrotem, tylko dojeżdżając do końca drogi należało na hasło: trzy-czte-ry, zamaszystym ruchem podnieść tragaczyk w górę, a tym samym zawiesić jego „melodię”. Tragaczyk należało przenieść, aż do następnej drogi, ustawić na kółku i kontynuować „jazdę”.
Bitwy i inne zwyczaje Kłapaczy…
Po objechaniu wsi tragaczykami, chłopcy ponownie spotykali się na krzyżowce na tzw. bitwy. Dawniej, gdy jajka były drogie, chłopcy używali jako pocisków wyłącznie zapyrtów (jaj nieświeżych) lub wykorzystywali wydmuszki, do których wlewali gnojówkę, atrament lub farbę. Wygrywała zawsze ta grupa, która z placu boju przepędziła przeciwnika.
W nocy z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek kłapacze myli się w rzece Młynarskiej na pamiątkę wydarzenia, jakie spotkało Jezusa podczas Drogi Krzyżowej, kiedy to został wrzucony do rzeki Cedron. Obmycie się wodą o świcie miało dodawać siły, zdrowia i urody.
Chłopcy podczas kłapania, spali razem, dawniej w stodołach, potem w domu u jednego chłopca z grupy. W nocy grupy płatały sobie różne figle, czasami jedni ukradli drugim tragaczyki, czasem podczas snu, pomalowali kolegów pastą do butów lub do zębów.
Na zakończenie zwyczaju, tj. po godz. 15.00 w Wielką Sobotę podczas objazdu wsi, kłapacze zbierali od mieszkańców dary. Dawniej chłopcy otrzymywali jajka, potem także słodycze, owoce czy pieniądze. Zebrane dary zanosili do miejsca noclegu, gdzie dzielili je między siebie. Obdarowani, choć bardzo zmęczeni, wracali dumni i szczęśliwi do domu.
Niech sprawowanie zwyczaju będzie nadal dumą mieszkańców Borucina, a tegorocznym kłapaczom przyniesie wiele radości!!!
*** Tekst przygotowany i opracowany przez dr Kornelię Lach.

